To tu, To tam: TANZANIA: Rezerwat Ngorongoro i Park Narodowy Serengeti

sobota, 25 października 2014

TANZANIA: Rezerwat Ngorongoro i Park Narodowy Serengeti

Cześć !

Dziś zapraszam do niezwykle czarującego, dzikiego, naturalnego i zapierającego dech w piersiach regionu świata. Regionu większego od niejednego europejskiego państwa. Jest to takie miejsce, w którym często nie widać śladów obecności człowieka. Jest to także miejsce nieustannej walki człowieka z człowiekiem. Z jednej strony, obrońcy przyrody naszej planety, z drugiej strony zachłanni kłusownicy mający na celu wykorzystanie niewykształconej ludności, która za środki na przetrwanie jest w stanie niszczyć swój własny świat.
Jednak tendencja ta wyhamowuje, ludzie zaczynają rozumieć, że nie można pozwolić na zniszczenie tego, co zostało nam dane przez naturę...i mimo rosnących potrzeb ludzkości, wciąż można odnaleźć harmonię między światem 'nowoczesnych ludzi' i przyrodą- światem fauny i flory.
Dzięki temu, coraz większe tereny dziewiczych lasów, sawann, pustyń, mórz i oceanów zostają objęte ochroną organizacji rządowych i pozarządowych. Ludzie nauczyli się wzbogacać na tym, co daje natura... nie zabierając nieodwracalnie jej zasobów.

Wracając do wątku tego wpisu... Zapraszam dziś do fotorelacji z największego obszaru chronionego Afryki Środkowo-wschodniej. Ogromny Park Narodowy Serengeti wraz z przyległym Rezerwatem Przyrody Ngorongoro dają nam możliwość przeniesienia się do niezwykle bogatego świata fauny. Jest to swego rodzaju naturalne muzeum, muzeum z masą "żywych eksponatów". Muzeum pokazujące prawa natury. W muzeum tym jednak, nigdy nie można być pewnym tego, co nas spotka i jakich wydarzeń będziemy świadkami- tutaj scenariusz pisany jest na bieżąco, z każdą kolejną sekundą. Niesamowite, otwarte przestrzenie Serengeti oraz błyszcząca, niespotykana nigdzie indziej zieleń krateru Ngorongoro przenoszą nas w zupełnie inny świat.

Tanzania- Ngorongoro

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Ngorongoro
Tanzania- Ngorongoro
Tanzania- Ngorongoro

Moja sylwestrowo-noworoczna wizyta w Serengeti rozpoczęła się od bardzo długiej podróży z okolic tanzańskiego miasta- Arusha. Celem tej podróży była lodża znajdująca się przy zachodniej granicy Parku Narodowego Serengeti- to tam przywitałem Nowy Rok 2014. Droga do łatwych nie należała- od kierowcy wymagała ciągłego skupienia, a od pasażerów silnej woli, cierpliwości i mocnych pośladków... :)  Widoki towarzyszące za szybami naszego Land Cruisera urozmaicały nam tę długą podróż, a nagłe, nieplanowane przystanki wzbudzały zaskoczenie faktem, że przy takiej prędkości nasz kierowca był w stanie coś wypatrzeć w wysokiej trawie.

Tanzania- Brama wjazdowa do Parku Narodowego Serengeti

Tanzania- Brama wjazdowa do Rezerwatu Ngorongoro

Tanzania

Tanzania

Tanzania
Tanzania
Tanzania- Serengeti
Tanzania- Serengeti
Tanzania- Serengeti
Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Największym jednak urozmaiceniem, po wielu godzinach w podróży przez afrykańskie bezdroża, był efekt nagłego wezwania przez radio CB, którego rezultatem było spokojnie wypowiedziane, jedno, krótkie słowo: "cheetah" (czyt. czita). Wystarczyło, byśmy rozpoczęli pełne pasji wyglądanie przez szyby samochodu oraz pośpieszne otwieranie dachu.
Tak jest! Z prawej strony naszego samochodu kilka gepardów zajada kolacyjkę. Znajdujące się w odległości 30 kroków od nas piękne koty natychmiast wybudziły nas z melancholijnego nastroju spowodowanego otaczającymi nas krajobrazami.

Tanzania- Serengeti 

Tanzania- Serengeti 

Tanzania- Serengeti 

Tanzania- Serengeti 

Tanzania- Serengeti 
Podczas tej podróży spotkaliśmy również ogromne (liczące ok.500 sztuk)  stado afrykańskich bawołów. Trudno w to uwierzyć, że czarna, gruba linia na horyzoncie to była dalsza część mijającego nas stada. Przy okazji warto by było napisać, że bawół afrykański jest uznawany za jedno z najniebezpieczniejszych zwierząt Afryki. W związku z tym, że zwierzę to ma bardzo słaby wzrok, a często  jest całkowicie ślepe, jest bardzo płochliwe i na każde potencjalne zagrożenie odpowiada natychmiastowym atakiem.

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Były też pierwsze, długo wyczekiwane lwy.... Mimo, że zwierzę to na sawannie nie jest rzadkością, zawsze robi niesamowite wrażenie. W Serengeti udało mi się zobaczyć obrazek znany z wielu filmów przyrodniczych i fabularnych- lwy wylegujące się na skałach. Takich widoków próżno szukać w kenijskiej części Parku - Rezerwacie Masai Mara.

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti
Wspomniana wcześniej lodża, do której wiodła ta długa, interesująca droga, okazała się miejscem niemniej magicznym niż samo Serengeti, właściwie to była jego częścią. Namioty znajdowały się bowiem w buszu, a wąskie, nieoświetlone ścieżki prowadziły do restauracji. Namioty te, choć były najskromniejsze w gronie miejsc, w których w Afryce miałem przyjemność nocować, oferowały wszystko, czego było trzeba: łazienka z letnią wodą, toaleta, duże i wygodne łóżko z rozwieszoną moskitierą i kłódkę, która pozwalała na względne zabezpieczenie wejścia do namiotu. Oczywiście jak we wszystkich otwartych lodżach i w tej całą dobę czuwali nad nami pracownicy, którzy doskonale wiedzieli, w jaki sposób się zachować w przypadku, gdyby odwiedziły nas hieny, zebry, czy nawet polujące nocą samotne samce lwów, których głośne, przypominające silniki samochodów terenowych, burczenie mieliśmy przyjemność słyszeć pierwszej nocy. Przy 'portierni' podróżników wita tabliczka z ostrzeżeniem dotyczącym jadowitych węży (m.in. czarnej mamby), które można spotkać na tym terenie. Pocieszająca miała być informacja, że węże te nie wychodzą na ścieżki (chyba, że po obfitym deszczu). No cóż, tego wieczoru zastała nas dość silna ulewa, ścieżki zamieniły się w małe potoki, i przejście do restauracji wymagało zejścia z wyznaczonego szlaku. Idąc z latarką w ręku, jedyne o czym myślałem, to by nie spotkać mamby.... Ale szedłem, bo głód i nocne safari, na które wraz ze znajomymi się zdecydowaliśmy, wzywały mnie do recepcji i restauracji... :) Na szczęście mamby nie spotkałem- w innym razie pewnie nie pisałbym teraz posta na swojego bloga hehe... Deszcz na szczęście szybko ustał, ziemia pochłonęła wodę a my niezwłocznie, po posiłku stawiliśmy się w umówionym wcześniej miejscu, z którego mieliśmy ruszyć na nocne safari.

Nocne safari, które odbywało się w pełni otwartym, terenowym samochodzie, w obstawie trzech uzbrojonych w karabinki chłopaków, z których jeden prowadził, drugi znów oświetlał nam okolicę, a trzeci... cóż, trzeci dotrzymywał im towarzystwa... Nocny, dwugodzinny przejazd po okolicy, choć nie obfitował w zwierzynę... był jednak kolejnym, pełnym doznań przeżyciem. Odgłosy buszu, nocnego życia na sawannie: śmiechy hien i zebr, szelest trawy naciskanej kopytami, różne trudne do zidentyfikowania dźwięki dochodzące z ciemnej sawanny. Choć udało nam się spotkać aktywne jedynie nocą mniejsze przedstawicielki Wielkich Kotów, dwie zaspane hieny, płochliwe zeberki, próbujące przetrwać kolejną noc, małe kameleonki to jednak najważniejsze były dźwięki, których w ciągu dnia próżno nasłuchiwać...i niesamowite, pełne gwiazd niebo.

Tak właśnie dobiegły końca pierwszy dzień i pierwsza noc w tanzańskim Parku Serengeti.

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti- okolice lodży

Tanzania- Serengeti- mój namiot

Tanzania- Serengeti- okolice lodży

Tanzania- Serengeti
Drugi dzień w Serengeti spędziłem na całodniowym objeździe w poszukiwaniu zwierzyny. I faktycznie mało jej nie zobaczyłem. Park Narodowy Serengeti jest obszarem występowania zjawiska Wielkiej Migracji. Wielka Migracja trwa cały rok. Ogromne stada antylop gnu, zebr przemierzają Park Narodowy Serengeti i Rezerwat Masai Mara podążając za deszczem. 

Największymi gwiazdami dnia były oczywiście słonie, które całymi rodzinami pasą się, taplają w błocie i pilnują się wzajemnie. Słonie są najbardziej rodzinnymi zwierzętami na sawannie i największymi żyjącymi na lądzie zwierzętami naszej planety. Przy swojej ogromnej masie, są też bardzo urocze a ich obserwowanie jest samą przyjemnością. Od słoni zawsze trudno oderwać wzrok, ponieważ ich igraszki i zachowania stadne, przypominają do złudzenia zachowanie ludzi. Małe dzieci się bawią, matki dotrzymują im towarzystwa zachowując przy tym czujność i spoglądając na nas z uwagą, aby w odpowiednim momencie przywrócić wystarczający dystans pomiędzy ich rodziną a nami. Młode samce natomiast, chcą się z nami podroczyć, pokazując, jakie są duże i jakie ważne... :)

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti
Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Ciekawostką jest również fakt, skąd według Afrykańczyków pochodzi nazwa: "słoń afrykański". Otóż najważniejszą i najbardziej rzucającą się w oczy cechą charakterystyczną słonia afrykańskiego są jego ogromne uszy, które kształtem przypominają kontynent afrykański (widać to na zdjęciach powyżej).

Zdjęcie satelitarne Afryki (źródło: wikipedia.en)

Oczywiście zapraszam również do oglądania innych zwierzaków, które udało mi się spotkać.

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Odwiedziłem również sadzawkę pełną kolejnych, dużych mieszkańców Afryki. Jak to jest z tymi hipopotamami? Dlaczego tak śmierdzą? Dlaczego siedzą w wodzie? Czy poważnie są takie ślamazarne, na jakie wyglądają?

Otóż hipopotamy śmierdzą, ponieważ puszczają pod wodą przez większość dnia bączki... :) Kiedy słońce nie jest już mocne, i zaczyna zachodzić, hipopotamy wychodzą z wody i zaczynają swoją całonocną ucztę. Wcinają trawę w ogromnych ilościach, a trawa właśnie tak działa... :D Hipopotamy siedzą w ciągu dnia w wodzie, gdyż mają bardzo wrażliwą na promienie słoneczne skórę, która łatwo ulega słonecznym poparzeniom. I hipopotamy nie są ślamazarne. Uznawane są za bardzo niebezpieczne. W obronie swoich małych, lub w przypadku poczucia zagrożenia ze strony człowieka lub krokodyla są w stanie przegryźć małą łódkę na pół i to samo zrobić z krokodylem. Dlatego budzą respekt u ludzi jak i u ogromnych gadów. Hipopotam też całkiem szybko biega, przez co lepiej nie narażać się im również i na lądzie.

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti


Tanzania- Serengeti
Nasz przejazd w poszukiwaniu zwierząt doprowadził nas również do zobaczenia największych kotów, które mieliśmy okazje obserwować poprzedniego dnia, ale również i  najtrudniejszego do wypatrzenia i najmniej aktywnego za dnia lamparta. Leżał on sobie spokojnie na gałęzi wysokiego drzewa od czasu do czasu obserwując okolicę. 

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti
Były też i inne zwierzaki...

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti

Tanzania- Serengeti
Tanzania- Serengeti
Mogłoby się wydawać, że to już koniec tego dnia i nic się więcej nie wydarzy. Nic bardziej mylnego- był to, bowiem 31 dzień grudnia 2013 roku w związku, z czym czekało nas jeszcze pożegnanie starego i powitanie nowego roku w buszu. 
Sylwester ten z całą pewnością był najbardziej oryginalnym ze wszystkich w moim życiu. Powitanie Nowego Roku przy pokazach tańców plemiennych, w towarzystwie turystów z Holandii i Kenii... do tego z odgłosami sawanny w tle. Oczywiście witaliśmy Nowy Rok na świeżym powietrzu, temperatura w nocy dochodziła do 20 C. Mimo tego, że spóźniona pora deszczowa jeszcze dawała o sobie znać, ten wieczór był pogodny, a niebo nad nami obfitowało w gwiazdy. Było niezwykle nastrojowo, oryginalnie i wszystko odbywało się w bardzo przyjaznej atmosferze. Nic nie zapowiadało przygody, która czekała nas nazajutrz...

Kolejny wpis ukaże się z pewnością w najbliższym czasie... Nie będę długo utrzymywał Was w niepewności :) Jak wyglądała moja droga powrotna przez Serengeti i Ngorongoro? Dlaczego nie zjechałem do krateru? Jak działa tanzańska służba ratownicza i służba zdrowia? Czy w Serengeti jest lotnisko? Co z ubezpieczeniem turystycznym? Czy udało nam się zobaczyć Wielką Migrację? Na te pytania odpowiedzi pojawią się już w następnym poście. Zapraszam! :) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz