Kolejnym przystankiem na trasie naszej podróży po Ameryce Łacińskiej były ruiny miasta Majów - Lamanai. Miasto Lamanai było zamieszkane aż do XVII wieku, próby osiedlenia się tam podjęli zarówno Hiszpanie jak i Brytyjczycy, tym drugim jednak udało się miasto włączyć do Hondurasu Brytyjskiego - państwa funkcjonującego jako jedna z wielu koloni brytyjskich. Obecnie Lamani jest stanowiskiem archeologicznym i miejscem badań nad majańską przeszłością i historią ameryki. Najpopularniejsza droga do ruin biegnie przez rzekę New River. Ruiny położone są w sercu selwy - lasu deszczowego porastającego tereny Ameryki Łacińskiej, co sprawia, że dziś jest to miejsce, które zwrócone zostało dzikiej przyrodzie.
W drodze z Chetumal w Meksyku, do ruin znajdujących się na terenie obecnego państwa Belize minęliśmy wiele ciekawych małych miasteczek... które pozwoliły poczuć wreszcie klimat tej części świata.W jednym z nich zatrzymaliśmy się na chwilę... by przyjrzeć się ciekawej architekturze.
|
Belize- Orange Walk |
|
Belize- Orange Walk |
|
Belize- Orange Walk |
|
Belize- Orange Walk |
|
Belize- Orange Walk |
|
Belize- Orange Walk |
|
Belize- Orange Walk |
|
Belize- Orange Walk |
Następnie dojechaliśmy do niewielkiej przystani, z której ruszyliśmy rzeką w kierunku Lamani. Choć znajdowaliśmy się w strefie tropikalnej, to temperatura zdecydowanie do tropikalnych nie należała - przy 23C, rejs motorówką z pełną prędkością ... był ciekawym przeżyciem :)
|
Belize- New River |
|
Belize- New River |
|
Belize- New River |
|
Belize- New River |
|
Belize- New River |
|
Belize- New River |
|
Belize- New River |
|
Belize- New River |
|
Belize- New River |
|
Belize- New River |
|
Belize- New River |
Oprócz ciekawej fauny i flory, brzeg New River jest domem Mennonitów, przedstawicieli protestanckiej wspólnoty religijnej, którzy do dziś korzystają z dóbr technologicznych w bardzo ograniczonym stopniu, oprócz tego dość silnie się izolują, a związki partnerskie zawierają głównie wewnątrz swojej wspólnoty.
Mennonitów udało nam się spotkać w czasie wycieczki po ruinach - byli dość charakterystycznie ubrani, przez co wyróżniali się pośród innych turystów.
|
Belize- Lamanai |
Okej! Ale wróćmy do głównego celu tego dnia. Ruiny Lamanai dały nam pierwszą możliwość wspinaczki na szczyty piramid.... Choć samo zdobywanie tych niesamowitych budowli jest bardzo ułatwione dzięki często pojawiającym się dobudowanym drewnianym schodom... to i tak wymaga choć przeciętnej kondycji fizycznej. Dla porównania największe świątynie znajdujące się w Angkorze w Kambodży trzeba zdobywać wdrapując się po bardzo stromych, często śliskich, schodach... co zdecydowanie bardziej podnosiło adrenalinę, ale też i utrudniało sprawę. W mojej opinii, przyjemniejsze było wspinanie się na piramidy Gwatemali, Belize i Meksyku.
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
|
Belize- Lamanai |
Spacer po selwie i piramidach był bardzo przyjemny, pogoda okazała się wręcz idealna na zwiedzanie, upał nie był zbyt przesadny... ale cóż, przez to w drodze powrotnej motorówką znów trzeba było pocierpieć... :D
Dzień pożegnaliśmy w Belize City - stolicy tego niewielkiego państwa... o tym już w kolejnym poście!